Jaki kredyt na samochód powinniśmy wybrać?

Jeśli wypatrzyliśmy sobie model auta i zdecydowaliśmy się na kredyt, pozostaje nam pytanie: jak w tym gąszczu reklam i promocji odnaleźć naprawdę korzystną ofertę?

leasing 6

Przede wszystkim radzę zawęzić poszukiwania do placówek o sprawdzonej renomie, najlepiej banków, żeby uniknąć przykrych niespodzianek z firmą niewiadomego pochodzenia. Ważne, abyśmy się nie zrażali, bo instytucje finansowe bardzo uprościły procedury i naprawdę można uzyskać kredyt w ciągu kilku godzin (w Getin Banku, zgodnie z obietnicami, w 2 h), jeśli tylko wcześniej przygotujemy dokumenty. Powinniśmy skompletować: dowód osobisty i prawo jazdy lub paszport, zaświadczenie o zarobkach, a także dowód rejestracyjny, kartę pojazdu, dane sprzedającego, zaświadczenie z sądu o braku wpisu w rejestrze pojazdów. Taki zestaw stanowi naszą podstawę dalszych działań.

Teraz musimy zadać sobie pytanie, czy mamy wkład własny. Niektóre placówki, jak RCI Banque, finansujący zakup Dacii i Renault, nie wymaga od nas żadnych środków własnych.

Pierwszym elementem, który będziemy porównywać jest oprocentowanie kredytu na samochód, które pojawia się w różnych reklamach. I tak aktualnie w BGŻ BNP Paribas musimy zapłacić 5,99%, w Santanderze 5,24%, w RCI – 2,99%.  Oferty 0% dotyczą kredytów na rok. Drugim elementem jest prowizja, które może wynosić od 0% (w mBank) po 9,99% w Credit Agricole. Najczęściej działa to tak, że im niższe oprocentowanie, tym wyższa prowizja i na odwrót – przecież bank chce zarobić. Jednak i tak w praktyce prowizja jest w większości placówek negocjowalna. Warto pamiętać także o dodatkowych kosztach, które mogą obejmować stopę procentową (którą spłacacie co rok za to, że bank dał wam kredyt) i opłatę przygotowawczą (płacicie raz, na początku).

Wiele osób zakłada, że tu porównywanie ofert się kończy, jednak nie jest to prawda. Musimy bowiem podjąć decyzję: jak chcemy spłacać kredyt. Ostatnio głośno było o tzw. ratach balonowych, więc pokrótce je przedstawię. W odróżnieniu od tradycyjnych rat kapitałowo-odsetkowych, jest to system, w którym przez okres kredytowania płacimy stosunkowo bardzo niskie raty, ale ostatnia jest naprawdę wysoka – nawet do 50 % wartości pojazdu. Czy nam się to jednak opłaca? Tak, jeśli w tym momencie nie mamy środków, ale spodziewamy się zastrzyku gotówki w niedługim czasie. W innym przypadku: gdy chcemy zwiększyć zdolność kredytową. Taki typ kredytu daje nam inne możliwości. Niektórzy spłacają ratę balonową, zaciągając następny kredyt lub sprzedając auto, aby jeszcze raz pożyczyć od banku pieniądze – tym razem na nowszy model. To na pewno dobre rozwiązanie dla osób o wyższych dochodach, często zmieniających samochody. Większości z nas polecałbym jednak raczej raty stałe (których spłatę łatwiej zaplanować w domowym budżecie), lub malejące (zazwyczaj bardziej opłacalne).

Kolejnym elementem do rozważenia jest pakiet ubezpieczeń (OC, AC, Assistance, ale nie tylko) – w kredycie zazwyczaj w bardzo korzystnej cenie, jak np. w programie Dacia-Allianz lub Dacia-PZU nawet za złotówkę za rok.

Często instytucje finansowe wymagają od nas także innych zabezpieczeń, jak np. zastaw rejestrowy, przewłaszczenie auta na rzecz banku, depozyt karty pojazdu, cesja polisy ubezpieczeniowej – obco brzmiące nazwy nie powinny nas jednak przerażać, bo są to już dosyć standardowe opcje, co więcej – jeśli będziemy spłacać raty, nie wiążą się one dla nas z żadnymi dodatkowymi obciążeniami. Opiszę je w następnych postach, natomiast na ten moment wspomnę, że nie jest to tak skomplikowana kwestia, jak może się wydawać.

Wybierając kredyt samochodowy warto bazować na powyższych wskazówkach, a przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek i zaufać instytucji, która ma doświadczenie w finansowaniu samochodów.

Dodaj komentarz